Svestar, to młode trio z Danii, które prezentuje dawne pieśni i ballady ludowe w nowej oprawie. Nowej, nie znaczy w tym przypadku nowoczesnej, ponieważ panie korzystają ze skromnego instrumentarium i to, co udaje się im wyczarować jest jednocześnie piękne i surowe.
Głównym instrumentem zdaje się być wokal Anne Roed Refshauge.
Autor: Rafał Chojnacki (Page 13 of 285)
Yves Lambert od ponad 30 lat zgłębia tajniki muzyki folkowej z francuskojęzycznego Quebecku. Występował w tym czasie z La Bottine Souriante, Le Bebert Orchestra i oczywiście solowo. W tym projekcie zaprosił do współpracy gitarzystę Oliviera Rondeau i grającego na bouzouki, mandolinie i skrzypcach Tommy`ego Gauthiera. Sam Lambert gra na akordeonie i śpiewa.
Połączenie muzyki celtyckiej z chrześcijańskim przesłaniem bywa dość popularne. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Grupa MPK określają się właśnie jako Christian Celtic Band. Nie przeszkadza im to jednak w graniu skocznych szkockich tańców. Idzie im to całkiem nieźle.
Nazwę zespołu rozszyfrowuje się jako Mama and the Preacher`s Kids.
Dla wielu miłośników celtyckich brzmień Gwennyn Louarn jest prawdziwą ambasadorką pop-folkowych brzmień rodem z Bretanii. Jako że rzadko śpiewa po angielsku, a muzyka z jej rodzinnych okolic nie jest na świecie tak znana jak irlandzkie granie, to nie zdobyła jeszcze ona na świecie takiej popularności jak Enya czy Máire Brennan. A szkoda, bo jej muzyka wydaje się o wiele bardziej naturalna, niż piękne, ale przesadnie przetworzone brzmienia obu wspomnianych wokalistek.
Kiedy powstała grupa Captain Jack`s Army miał to być side-project kilku muzyków sceny alternatywnej ze szwedzkiego Linköping. Skrzydeł dodała im jednak skrzypaczka o imieniu Alexandra, która dołączyła do grupy i dzięki niej kapela zaczęła brzmieć znacznie bardziej zawodowo.
Wprawdzie Räfven to kapela szwedzka, a tytuł płyty jeszcze bardziej wzmacnia w nas przekonanie, że będziemy tu mieli jakiś skandynawskie dźwięki, to jednak już od pierwszych taktów nie mamy wątpliwości, że w poszukiwaniu inspiracji trzeba zwrócić się w zupełnie inną stronę. To muzyka, którą zwykło się określać jako gipsy punk. Jeżeli znacie Gogol Bordello, to Szwedzi lokują się gdzieś na sąsiedniej półce. Sąsiedniej, ponieważ w ich muzyce jest jednak nieco więcej porządku.
Na rysowanej w komiksowej manierze okładce płyty widzimy drapieżnie wyglądającego młodzieńca z irokezem na głowie, ubranego w kilt. Obok niego stoi czwórka kompanów z dudami i gitarami. Po takiej okładce można by się spodziewać ostrej punk-folkowej młócki, w klimacie jaki prezentuje choćby grupa Hudson Falcons. Tymczasem okazuje się, że w rzeczywistości otrzymujemy coś zupełnie innego.