W różnorodności siła
Polacy lubią mieć wszystko uporządkowane… po swojemu. Dlatego właśnie pojawiają się u nas gatunki muzyczne, które w gruncie rzeczy gatunkami nie są, ponieważ muzyki nie szereguje się pod kątem tematyki śpiewanych tekstów. Oczywiście same utwory słowno-muzyczne da się w ten sposób poszeregować, ale dzieje się to już w ramach większych zbiorów, którymi są właśnie gatunki. Tymczasem w Polsce mamy scenę szantową, która rozwijała się przez wiele lat niemal zupełnie niezależnie od sceny folkowej, choć tu i tu pojawiały się często te same tematy, zaczerpnięte z kultury Wysp Brytyjskich. Na szczęście udało się nieco otworzyć na siebie te dwie grupy, a przy okazji nawet miłośnicy nadwiślańskiego country coraz częściej posługują się folkową etykietką. To dobrze, ponieważ ten rodzaj różnorodności jeszcze nikomu nie zaszkodził.