Pierwsza z dwóch płyt małżeństwa Toma i Barbary Brown niesie ze sobą sporą porcję muzyki jednocześnie pięknej, bardzo ulotnej, ale też nieco ckliwej.
Zacznijmy jednak od początku. Jako, że na płycie dominują utwory kornwalijskie i angielskie, to takim właśnie brzmieniem zaczyna się płyta. „Mortal Unlucky Ol’ Chap” to popularna piosenka z Devonshire tu śpiewa ją Tom. Barbara dochodzi do głosu w „Dartmoor Song”, utworze autorstwa Boba Canna.
Kolejny utwór prowadzony przez Toma, to „Cornish Ploughboys”. Wraz z chórem zaprzyjaźnionych wykonawców cała piosenka zaśpiewana jest a cappella. Podobnie jest ze śpiewaną przez Barbarę „Green Cockade”.
Tytułowy „Where The Umber Flows” to kompozycja instrumentalna. Po niej następuje piękna ballada „The Unquiet Grave”, śpiewana przez Barbarę z towarzyszeniem gitary. Piosenka o żonach z St. Ives, to znów popis Toma z towarzyszeniem chórku.
„Take Your Time”, to współczesny utwór, napisany przez Pete`a Munday`a, brzmi jednak jak typowa kornwalijska piosenka, autor jest bowiem mistrzem w pisaniu melodii do złudzenia przypominających tradycyjne. Podobnie jest w przypadku „The Flying Cloud”, gdzie do tradycyjnego tekstu melodię napisał australijski folksinger, Mick Slocum. Dzięki niemu ta morska ballada ma klimat typowej angielskiej pieśni kubryku.
W „Norton New Bell Wake” i w „Keenly Lode” małżeństwo Brownów spotyka się razem prowadząc te pieśi. Wspiera ich w śpiewie Charley Yarwood. Z kolei w „Silbury Hill” niepodzielnie króluje Barbara. Podobnie jest w tradycyjnej balladzie „Jordan”.
Album zamyka utwór „Centenary March” w którym grają niemal wszyscy zaproszeni na płytę muzycy.
Co jest podstawowym atutem tej płyty? Fakt, że mamy do czynienia z zestawem niemal nieznanych w Polsce piosenek, nieźle wykonanych i być może mogących stanowić dla kogoś inspirację. Pod tym względem polecam.
Mimo, że najbardziej znanym utworem na płycie „Where The Umber Flows” jest „The Unquiet Grave”, to właśnie on podoba mi się najbardziej. Zachęcam do zapoznania się z tą aranżacją.
Taclem
Dodaj komentarz