Przed kilkoma laty Capercaillie było moim zespołem nr. 1. Od tego czasu udało im się odpłynąć w pop-folkowe regiony, ale ostatnia płyta studyjna – „Choice Language” – przywróciła mi wiarę w tą grupę. „Grace and Pride” uznałem początkowo za składankę typu „The Best of…”, byłaby to trzecia po „Dusk Till Dawn” i „Capercaillie” taka płyta Szkotów. Okazuje się jednak, że to nie do końca tak. Omawiany tu album, to antologia. Muzykom chodziło więc o to, by pokazać coś ciekawego z każdej płyty. Powstał w ten sposób nowy, dwupłytowy album w dyskografii Capercaillie.
Opowieść zaczyna się od końca, od wspomnianego już krążka pt. „Choice Language”. Spośród trzech wybranych utworów wyróżnia się świetyny „Homer`s Reel”. Później, idąc chronologicznie, mamy koncertówkę z 2002 roku. Z niej zaprezentowano właściwie tylko dwa utwory, ale ośmiominutowa wersja koncertowa „Rob Roy Reels”, składająca się z sześciu tematów, starcza za conajmniej dwa utwory.
Trzy kawałki ze starszej o dwa lata płyty „Nadurra” prezentują ów niezbyt przeze mnie lubiany, zbyt popowy okres. Faktem jest, że wybrano utwory dobre, zarówno „Hoireann O”, jak i zestaw jigów, prezentują się nieźle.
Z „debeściaka” „Dusk Till Dawn” znalazł się tu jeden utwór, koncertowa wersja piosenki „Breisleach”. Z kolei album „Beautiful Wasteland” z 1997 roku reprezentują aż cztery utwory. Nie ma wśród nich niestety żadnego, który przyprawiałby mnie o szybsze bicie serca.
„Clo Mhic Ille Mhicheil” to piosenka, która pierwszy raz znalazła się na płycie kompaktowej. Wcześniej byłą dostępna tylko na winylowej „Glenfinnan”, płytce okazjonalnej. Z kolei z albumu „To The Moon” również mamy cztery utwory, w tym rewelacyjny „Ailein Duinn”, znany nam w wykonaniu Karen choćby z filmu „Rob Roy”.
Drugą płytę tej składanki otwierają piosenki z płyty „Capercaillie”, prezentującej ciekawe utwory Szkotów ze wczesnego okresu działania grupy. W przypadku tej i starszych płyt często w miejsce oryginalnego utworu umieszczono na składance wersję z singla, lub nowy mix. Na szczęście „Alasdair Mhic Cholla Ghasda” – jeden z najlepszych utworów Capercaillie, został bez zmian. Z dwóch piosenek z płyty „Secret People” w pamięć zapada funkujący „Bonaparte”, swego czasu było to dla mnie nie lada odkrycie.
Z płyty „Get Out” zaprezentowano trzy utwory, najciekawiej wypada połącznie tematów „Dean Cadalan” i „Servant to the Slave”, pierwszy w tym momencie staje sięświetną introdukcją. Z kolei „Derilium”, to moja ulubiona płyta Szkotów. Uwielbiam każdy utwór na tym krązku, dlatego też nie podjąłbym się wyboru najlepszego spośród czterech zaprezentowanych tu kawałków. Płyty „Sidewaulk” i „The Blood is Strong”, to również stare dobre Capercaillie. Z pierwszej z nich pochodzi przecież wyśmienity „Fisherman`s Dream”, z drugiej zaś „Fear a`bhata”.
Dwa najstarsze albumy Szkotów – „Croswinds” i „Cascade”, praktycznie dziś już niedostępne – reprezentowane są tylko przez pojedyncze utwory. Trochę szkoda, bo w końcu to prawdziwe korzenie zespołu.
Dwadzieścia lat takiej grupy, jak Capercaillie zamknięte w dwóch krążkach… troszkę to dziwne, ale faktem jest, że zestawu świetnie się słucha. Myślę, że to dobra płyta dla tych, którzy znają grupe tylko z ostatnich płyt. Starzy sympatycy grupy pewnie chętnie powspomninają przezycia związane z pierwszym kontaktem z tą grupą. Warto więc, by sięgnęli po ta płytę po prostu wszyscy.

Taclem