Dziesiąty studyjny album w dyskografii szwedzkiej grupy Väsen, to okazja by przyjrzeć się kondycji dzisiejszej szwedzkiej sceny. Kiedy Olov Johansson i Mikael Marin zaczynali wspólnie muzykować, o muzyce, jaką chcieli grać, nie słyszano już nawet na wiejskich potańcówkach. Kiedy w 1990 roku, już jako Väsen, nagrali debiutancki album, można było mówić o tym, że współczesna scena folkowa w Skandynawii powili się rodzi. Na rynku była już pierwsza, rewolucyjna płyta Hedningarny, od kilku mat w różnych projektach działał też Ale Möller, którego wpływ na tamtejszą scenę trudno przecenić. Od tego czasu zdążyło się sporo wydarzyć. Zespoły grające muzykę folkową doczekały się sporego wsparcia za strony publiczności, istnieją wytwórnie, magazyny muzyczne, strony internetowe i przede wszystkim festiwale, na których różne spojrzenia na muzykę tradycyjną są bardzo mile widziane.
W takim oto otoczeniu album zatytułowany „Mindset” jawi się nie tyle kolejną płytą znanego zespołu, ale po prostu celebracją skandynawskiego folku. Chcecie zrozumieć na czym ona polega? Posłuchajcie otwierającej płytę kompozycji „Byxen, Fisen & Blåsen”.
Oczywiście nie cały czas jest tak wesoło. Sporo tu również minirowych nastrojów, takich jak w „Polska for Tom Morrow” czy „Pilvi & Eskos Brudvals”, jednak dominuje optymizm.
Słuchając zarejestrowanych tu nagrań nietrudno dojść do wniosku, że że płyta ta wyszła spod zręcznych palców muzyków, którzy nie muszą niczego nikomu udowadniać, z nikim się ścigać czy choćby konkurować. Powód jest bardzo prosty, w obecnej sytuacji zainteresowanie muzyką folkową jest na tyle duże, że scena może pomieścić wiele grup. Pomaga temu spore zainteresowanie skandynawską muzyką na świecie.
Zarówno kondycja sceny folkowej, jak i grupy Väsen wydaje się bardzo dobra, co świetnie wróży na przyszłość. Zarówno scenie jak i zespołowi.
Rafał Chojnacki
Dodaj komentarz