Okładka zanurzona jest w baśniowych klimatach. Intro może nam się kojarzyć z filmami fantasy, w których pojawiają się niepokojące dźwięki i szepty. Jednak kiedy docieramy już do właściwej muzyki, nie jest to przaśny folk metal, jakiego moglibyśmy się spodziewać, a zanurzony nieco w klimacie muzyki dawnej folk, oparty na pięknych kobiecych wokalach i dość delikatnym akompaniamencie.
Choć instrumentów tu co nie miara, Andrés Campuzano, muzyk odpowiedzialny za stworzenie tego muzycznego spektaklu, zadbał, żebyśmy mogli wszystkiego posłuchać dokładnie. Realizacja studyjna jest więc niezwykle selektywna. Każdy dźwięk gitary, fletów, skrzypiec czy też instrumentów perkusyjnych, słychać niezwykle dokładnie. Niekiedy w tle pojawiają się klawisze, które nadają muzyce eterycznego klimatu.
Choć cały zespół pochodzi z Hiszpanii, a ideą, która mu przyświeca jest granie muzyki osadzonej w typowym dla fantasy quasi-tolkienowskim neverlandzie (co sugeruje choćby utwór „The Last March of the Ents”), to jednak nie zabrakło też ukłonu w kierunku źródeł tradycyjnych. Chodzi tu o pieśń „Past Time With Good Company”, która nawiązuje do znanego brytyjskiego utworu ludowego.
Choć cała płyta trwa nieco ponad godzinę, nie sposób się przy niej nudzić.
Wyd. An Danzza 2016
Dodaj komentarz